niedziela, 26 stycznia 2014

Prólogo: "La tarea de resolver"

Prolog: „Zadanie do rozwiązania.”
~*~


Nie można mieć wszystkiego naraz: i zemścić się na świecie, i żyć dalej.
A więc zemsta!
~Patrick Süskind
„Historia pana Sommera.“
____________________________

    Soledad Kosowska. Dziewiętnastolatka, która do tej pory żyła szczęśliwie. Tak właśnie jej się wydawało. Teraz siedzi w jednym z madryckich parków i płacze. Nie zważa na to, że pada deszcz, a ona nie ma na sobie nic oprócz dosyć krótkiej, czarnej sukienki. Cały świat przestał dla niej istnieć. Liczyła się tylko rozpacz, strach, niesamowite cierpienie i wściekłość na sama siebie.
     Może wytłumaczę wszystko od samego początku, bo tak będzie najprościej i wszyscy mnie zrozumieją. Sol urodziła się w Warszawie. Miała kochająca rodzinę, wspaniałych przyjaciół i przede wszystkim życie, którego nie jedna osoba jej zazdrościła. Dookoła niej kręciło się wielu adoratorów. Nie ma, co się dziwić. Długie do pasa, najczęściej zawiązane w kucyk włosy, koloru gorzkiej czekolady. Zielone, jak dwa szmaragdy tęczówki, obramowane czarnymi, gęstymi rzęsami. Wysoka, szczupła, długie nogi. Uśmiech powalający na kolana. Gdyby chciała, to z pewnością mogłaby zostać modelką, a i nie dla jednego projektanta stałaby się muzą, natchnieniem. To właśnie dla niej tworzono by najwspanialsze stroje.
    Nic dziwnego, że w dość niedługim czasie zainteresował się nią gangster. Oczarował dziewczynę już na pierwszym spotkaniu. Ona sama czuła się wyróżniona, że ktoś taki zainteresował się nią. Nigdy nie zwracała uwagi na swoje piękno. Zostawiła dla niego wszystko. Rodzinę, przyjaciół i chłopaka. Nic nie było ważne, tylko mężczyzna, który wkrótce miał zniszczyć jej poukładane życie. Kiedy powiedział, że musi przeprowadzić się jak najszybciej z Polski, Soledad, nie zastanawiając się ani minuty, spakowała walizkę i uciekła z domu. Rodzice nigdy nie pozwoliliby jej na przeprowadzkę z nim.
     Dwa lata. Właśnie tyle trwała bajka. Później wszystko zaczęło się psuć. Ciągłe kłótnie, walka o wszystko, wzajemne wyzywanie się. Piekło w życiu dziewczyny trwało aż do dzisiaj. Mężczyzna oznajmił jej, że to koniec ich związku, a za to, że tak długo z nią wytrzymał, ma wyświadczyć mu przysługę. Skrzywdzić, wręcz zniszczyć psychicznie człowieka, którego on sam wybrał za cel. Podobno kiedyś mu podpadł i teraz, właśnie za jej pośrednictwem, chce dokonać obiecanej mu zemsty. Oczywiście zabezpieczył się, na wypadek gdyby dziewczyna odmówiła. Ostrzegł, że na jej decyzji może ucierpieć jedna z osób, które kocha. Jej brat. Po prostu zabije jej brata. Od tak, z zimna krwią i zupełnie czystym sumieniem. Ale czy takie typy, jak on mają jakiekolwiek sumienie?
       Ma zapewnione mieszkanie i pieniądze. Powiedział, że o to nie musi się martwić. Dostała już własną kartę kredytową, a dłoni dzierży pęk kluczy do jej nowego miejsca zamieszkania. Ścisnęła go mocniej, a po policzkach jeszcze mocniej zaczęły spływać słone łzy. Czasu ma tyle, ile potrzeba, ale lepiej byłby, gdyby się pospieszyła. Wtedy wszyscy mieliby to już za sobą.

      Podniosła się z ławki. Wzięła w płuca pełno powietrza, by po chwili wypuścić je z głuchym świstem, rozchodzącym się w głuchej przestrzeni. Przetarła twarz, tym samym jeszcze bardziej rozcierając i tak już rozmazany makijaż. Zaczęła kierować się w stronę nowego rozdziału w życiu. Rozdziału, który, taką ma nadzieję, będzie bardzo krótki, nazwany zemstą. Zemstą, która jej nie przyniesie żadnego pożytku, a nawet wręcz przeciwnie. Zniszczy ją do samego końca. 

~*~
Zgodnie z obietnicą dodaję prolog nowego opowiadania. 
Co do pierwszego rozdziału, to jeszcze się zastanowię nad datą jego publikacji, ale najprawdopodobniej można się go spodziewać równo za tydzień, czyli 2.02.2014 r
Mam nadzieję, że będzie czytał ktoś już trzecie moje opowiadanie ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz